Pamiętam jak kilka lat temu rozmawiałam z koleżanką o wykorzystywaniu zwierząt w przemyśle kosmetycznym. Modne stawały się wtedy takie pojęcia jak kosmetyki wegańskie czy cruelty-free. Produkty z taką naklejką powoli trafiały na półki popularnych drogerii.
Obie podchodziłyśmy do tego z przymrużeniem oka. Nie do końca rozumiałyśmy co właściwie znaczą te terminy i traktowawłyśmy je jako chwyt marketingowy. Byłam przekonana, że jeśli będę unikała kosmetyków, które zawierają mleko, wosk/miód i jedwab moje wybory w Rossmannie będą etyczne. Cała filozofia. O testowaniu kosmetyków nawet nie myślałam. Przecież testy już dawno zostały zakazane w Unii Europejskiej.
O co więc tyle krzyku?
Temat jednak mnie uwierał i nie dawał spokoju. Lubię mieć pewność, dlatego zaczęłam grzebać. Okazało się, że modne hasła nie były fanaberią. Większość moich kosmetyków wcale nie była wegańska, a już na pewno nie cruelty-free.
Internet jest pełen sprzecznych informacji, a temat złożony. Trudno się w tym wszystkim połapać. Dlatego zebrałam dla Ciebie wszystko co wiem o kosmetykach, których produkcja nie przyczynia się do krzywdzenia zwierząt. Tak, żebyś już dziś mógł/mogła po prostu iść do sklepu i zrobić etyczne zakupy. Bez godzin spędzonych na czytaniu etykiet i błądzeniu po internecie 🙂
WEGAŃSKIE I CRUELTY-FREE. O CO CHODZI?
Kupując kosmetyki zwróć uwagę na dwie kwestie:
- czy skład jest wegański,
- czy produkt był testowany na zwierzętach (jest cruelty free – na żadnym etapie jego produkcji nie dopuszczono do okrucieństwa wobec zwierząt).
Skład – vegan
Vegan oznacza, że produkt nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. Poza wspomnianym już woskiem pszczelim, jedwabiem i mlekiem, możesz znaleźć tam m.in. lanolinę i cholesterol (tłuszcz owiec), karmin (pozyskiwany z owadów), piżmo (wydzielina z gruczołów okołoodbytniczych piżmowca), keratynę (z wełny owczej) czy śluz ślimaka. Często te składniki znajdują się w nieoczywistych kosmetykach takich jak tusze do rzęs, podkłady, pomadki, kosmetyki do stylizacji włosów (np. przy keratynowym prostowaniu włosów).
Testowanie – cruelty-free
Teoretycznie od marca 2013 r. na terenie Unii Europejskiej testowanie kosmetyków na zwierzętach jest zakazane. Wszystkie kosmetyki powinny być cruelty-free.

Niestety w rzeczywistości tak nie jest. 80 % krajów świata dopuszcza testy.
Co to oznacza w praktyce?
Niektóre europejskie marki:
- otwierają laboratoria i testują tam, gdzie jest to dozwolone,
- sprzedają swoje produkty na całym świecie. Również tam, gdzie testy są legalne, a czasem nawet wymagane przez prawo,
- chcą rozwijać swoje biznesy w Chinach, które są ogromnym rynkiem zbytu. Według chińskiego prawa, każdy kosmetyk, który trafia do sklepów stacjonarnych w tym kraju (poza Hongkongiem) podlega obowiązkowym testom,
- sprowadzają składniki swoich kosmetyków z innych państw. Także tych w których testy są dopuszczalne. Często nie sprawdzają dostawców, dlatego nie wiedzą czy konkretne surowce były testowany albo nie ma to dla nich znaczenia.
Podsumowując, kosmetyki, które widzisz na półce w swojej lokalnej drogerii prawdopodobnie są cruelty-free, ale ich producenci niekoniecznie stosują taką politykę poza Unią Europejską. Butelka szamponu tej samej firmy mogła podlegać testom np. w Ameryce, Australii, Rosji czy w Chinach.
Dla wielu osób ten aspekt jest dyskusyjny. Ja osobiście chcę wspierać tylko biznesy, które traktują zwierzęta jako żywe, czujące istoty zawsze i wszędzie. Nie tylko tam, gdzie się to opłaca.
Teraz już wiesz jaki może być związek pomiędzy zawartością Twojej kosmetyczki a krzywdzeniem zwierząt. Możesz świadomie i w zgodzie ze sobą zdecydować za który produkt zapłacisz. Wybór jest naprawdę spory. Wszystkie zakupy zrobisz bez problemu w swojej okolicy.
Jak rozpoznać, które kosmetyki są wegańskie i cruelty-free? O tym przeczytasz w tym wpisie.