Wegańska hipokryzja?

by Sonia

Stare, drewniane schody lekko skrzypią. Przeskakuję po dwa stopnie i docieram na poddasze. Stoi tu spora zamrażarka. Są! Mrożone truskawki, których babcia Irena ma zawsze spory zapas. Dzięki temu, nawet zimą mogę je jeść w swojej ulubionej wersji ze śmietaną i cukrem. Do dziś pamiętam ich słodko-kwaśny smak. 

Babcia lubiła eksperymentować w kuchni. Przyrządzała obłędną pizzę na grubym, puszystym cieście ze smażonymi parówkami i cebulą. Robiła też najlepsze risotto z kurczakiem i kremowym sosem beszamelowym. To było danie pełne śmietany, sera, mąki i masła. Miało chyba milion kalorii. Zawsze walczyliśmy z moim bratem o to, kto zje spieczoną serowo-śmietanową warstwę. W niedzielne poranki babcia smażyła jajecznicę z kiełbasą na malutkiej, żeliwnej patelni i przynosiła mi ją razem z ciepłym mlekiem w miniaturowej filiżance. 

Druga babcia, Kamila, nie przepadała za gotowaniem, ale wiedziała, że jeść trzeba. Ze swojej rodzinnej wsi zabrała ze sobą do Łodzi przepisy na proste, sycące potrawy. Pamiętam smak kwaśnej zalewajki z ziemniakami, smażoną cebulą i kiełbasą. Chrupiące placki ziemniaczane ze śmietaną. No i przebój w naszej rodzinie na który wszyscy czekali. Kugiel, czyli zapiekane w wielkim, blaszanym garnku tarte ziemniaki z cebulą i mięsem. Garnek był tak wielki, że ziemniaki na zmianę tarło kilka osób. 

W święta Bożego Narodzenia obie babcie i mama często łączyły kulinarne siły. Każda z nich specjalizowała się w innym daniu. Na stole lądowały gołąbki w słynnym sosie beszamelowym, grzyby w śmietanie, ryba po grecku (moja mama robiła najlepszą na świecie) i śledzie na milion sposobów. O bosssze, co to był za festiwal żarcia.

Wszystkie te smaki i zapachy wiążą się dla mnie z masą wspomnień. To chwile spędzone z babcią, mamą, bratem albo przyjaciółmi. To jakaś ważna historia albo rozmowa. To też część naszej tradycji. Opowieść o tym skąd pochodzi nasza rodzina i jak żyła. 

Nie jem mięsa od jakiś 10 lat. Nabiału od 5, ale przez ponad 25 lat to była podstawa mojej diety. Nie będę udawać. Do dzisiaj toczę wewnętrzną walkę, kiedy latem czuję zapach smażonej na grillu skwierczącej kiełbasy. Wciąż tęsknie wodzę wzrokiem za parującą pizzą z ciągnącą się mozzarellą. 

Podobnie jak sporo osób na diecie roślinnej, lubię smak mięsa, sera czy śmietany. Moja decyzja o przejściu na weganizm jest czysto etyczna. Po prostu nie chcę przyczyniać się do krzywdzenia i zabijania zwierząt. 

Wiele osób uważa to za hipokryzję. 

Co te wegany wymyślają? 

Parówki sojowe, roślinne sery i burgery. Bolognese z tofu, flaczki z boczniaków, mielone kalafiorowe, smalec z fasoli, tofucznica. Jak nie chcą jeść mięsa i nabiału, niech nie udają. Bez sensu.

No nie. 

Niektóre dania roślinne są super same w sobie, ale dzięki roślinnym zamiennikom mogę wciąż jeść ulubione truskawki z cukrem i śmietaną. Mogę zanurzyć się we wspomnieniach z dzieciństwa przygotowując sos beszamelowy mojej babci albo pizzę według jej przepisu. Wciąż możemy organizować tradycyjne święta z “rybą” po grecku i boczniakami po kaszubsku udającymi śledzie. Kiedyś przekażę też kolejnym pokoleniom w naszej rodzinie przepis na zalewajkę z roślinną kiełbasą. Opowiem skąd przywędrowała do Łodzi babcia Kamila i co jadło się w jej rodzinnym domu. 

Bo jedzenie to nie tylko pełny brzuch. 

 

Może Ci się spodobać

2 komentarze

Joanna 11 października, 2022 - 8:40 am

Zgadzam się w zupełności. Jestem weganka już prawie 9 lat i nie zostałam nią bo nie lubiłam mięsa. Wręcz przeciwnie, mięso i nabiał były na stole codziennie. Nie chcę krzywdzić zwierząt, ale chcę jeść parówki, więc je mam w wersji roślinnej i jestem zadowolona. Nie chcę rezygnować z latte to mam wspaniałe owsiane barista i delektuję się ulubioną kawą jak kiedyś. Nie rozumiem tego, że wymaga się ode mnie żebym przestała lubić smaki, które znam od dziecka. To nie hipokryzja, tylko dowód że można nie rezygnować z tradycyjnej kuchni i nie przyczyniać się do śmierci i cierpienia zwierząt.

Odpowiedz
Sonia 11 października, 2022 - 6:55 pm

Zgadzam się 🙂 Myślę też, że dzięki roślinnym zamienników wielu osobom łatwiej przejść na weganizm. A owsiane barista rządzi

Odpowiedz

Zostaw komentarz