“Dalej jesteś na tej swojej diecie?”
To pytanie słyszałam w ciąży wiele razy.
Wiem, że większość osób, która je zadawała nie miała złych intencji. Mam wokół siebie raczej miłych ludzi więc ominęły mnie wykłady o tym, że jedząc roślinnie urodzę dziecko z marchewkami zamiast rączek.
Po jakimś czasie byłam tym zmęczona i zirytowana.
Może pomyślisz, że przesadzam, ale czy kobiety w ciąży, które jedzą tradycyjnie, muszą na okrągło tłumaczyć się z zawartości swojego talerza? Czy ktoś nieustannie dopytuje czy na pewno odżywiają się wystarczająco zdrowo? Czy nie za często pozwalają sobie na frytki, czpisy i batony?
W tym niewinnym pytaniu jest też niezrozumienie czym jest weganizm.
Czy dalej jestem na tej swojej diecie?
Weganizm nie jest dla mnie tylko chwilową modą. “Ta moja dieta” to wartości, które są dla mnie ważne. To moja wiara w to, że wszystkim żywym istotom należy się szacunek. Moje przekonanie, że nie chcę przyczyniać się do cierpienia i śmierci zwierząt.
W ciąży “ta moja dieta” stała się dla mnie jeszcze ważniejsza.
Jak wielu przyszłych rodziców zaczęłam zastanawiać się nad tym, co jest dla mnie w życiu ważne. Jaką matką chcę być. Czego chcę nauczyć tego małego człowieka, którego sprowadzam na świat.
Weganizm, który rozumiem jako szacunek dla zwierząt i ich niekrzywdzenie jest wysoko na mojej liście wartości.
Ktoś powie, że to narzucanie swojej ideologii.
A czym jest wychowanie dzieci w wierze katolickiej czy jakiejkolwiek innej religii? Uczenie ich poszanowania dla planety? Tego, że obgadywanie koleżanki nie jest fajne albo że warto pomagać słabszym?
Dla mnie przekazywanie swoich wartości to element rodzicielstwa.
Jeśli kiedyś moja córka zdecyduje, że chce jeść mięso, przełknę w smutku ślinę i powiem ok. Będzie mi przykro, ale jest wolnym człowiekiem. Ma prawo do podejmowania własnych wyborów.
Chcę tylko, żeby zdawała sobie sprawę, że taki wybór w ogóle istnieje. Wiedziała, że zwierzęta czują strach, radość, ból. Miała pojęcie jak wygląda hodowla przemysłowa. Jaką drogę przebył schabowy zanim znalazł się na jej talerzu. Wtedy będzie mogła podjąć tę decyzję z pełną świadomością.
2 komentarze
Też często pytają mnie, czy zmuszałabym dziecko do weganizmu. A ja się pytam dlaczego zmuszacie dziecko do jedzenia mięsa? Patrzą na mnie pobłażliwie, bo przecież to kolejna moja fanaberia. Jakimś cudem trwa już 9 lat. I gdybym była w ciąży też nie zrezygnowałabym z weganizmu i dziecko też uczyłabym skąd się bierze jedzenie. I gdyby chciało jeść jak inni też byłoby mi przykro. Na szczęście u mnie w domu ja i moje dorosłe już dzieci jesteśmy z jednej wegańskiej „sekty” i nie mamy takiego problemu.
Bardzo wartościowy wpisy, dziękuję za niego
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Jedzenie mięsa to też wybór. To też uczenie dzieci jakiejś opcji. Tylko to tak powszechne, że wydaje się jedyną, możliwą opcją.